… dziś pożegnałem dwóch moich najlepszych kumpli ze szkoły – Dukiego i Kirasia. Pojechali do Brighton do pracy… wracają we wrześniu.
Pobudka o 5.00 rano i jedziemy na lotnisko, bagażów od cholery, moja corolka wyladowana po sufit ale jakoś dowlekliśmy się do tej Warszawy. Korki, zapaszki na Puławskiej + śmierdząca klimatyzacja… super. Oczywiście musieliśmy zabłądzić w mieście, ale byliśmy na czas. Lotnisko – nadbagaż, wywalanie zupek chińskich, ręczników, ‘gdzie do cholery mam wsadzić te klapki?’, poszukiwania kantoru… :D. Nie byłbym sobą gdybym nie wziął aparatu… pamiatkowe zdjecia, wspolne czekanie w kolejce… Jak zwykle uśmiechnięci… 🙂
Do zobaczenia we wrześniu chłopaki, kto wie, może i wcześniej 😀
brak komentarze